...Święta szybko minęły, ale zdążyłam odrobinkę odpocząć między barszczem
a karpiem, także możliwe, że w przypływie energii coś tu namieszam w okolicach Nowego Roku. Korzystając z dnia wolnego - nadrabiam zaległości. Jak wiadomo, okres przedświąteczny bywa pracowity. Ile mogłam, tyle utrwaliłam na zdjęciach. Wprawdzie udokumentowałam zaledwie dwa większe projekty, ale zawsze to coś. Poniżej jeden z nich. Naszyjnik pełen skarbów.
...pawie pióro, przycięte i wklejone w srebrną oprawę, mieni się tęczą barw
i przyciąga uwagę w pierwszej kolejności. Przyczepione jest do głównej części naszyjnika za pomocą karabińczyka - można je w każdej chwili odpiąć i zawiesić na osobnym łańcuszku jako wisior. W centrum znajduje się całkiem spory kaboszon jaspisu "lazurowe wybrzeże", a kompozycję dopełniają agat zielony, lapis lazuli i ametysty.
...piórko jest nie byle jakie - pochodzi z moich zbiorów rzeczy ładnych, ocalonych przed wyrzuceniem. Zdobiło niegdyś kopertę, w której dostałam bilet na Festiwal Muzyki Filmowej ;-). I tak otrzymało nowe życie.
Wiem, że trafiło w dobre ręce.
...a na co dzień ...mam coraz mniej miejsca na biurku. Nie do końca jest to wina bałaganu ;).
..
...konstrukcja naszyjnika zdawała się być całkiem prosta. Tak myślałam,
dopóki nie zaczęłam lutować. Jak z jednej strony chwyciło, to z drugiej odpadło. I tak przez dwa dni.
...kolejny raz przekonałam się, że tworząc biżuterię nie można sobie pozwolić na żadne odstępstwa w zakresie precyzji wykonania. Zrobiłam za duże oprawki na kamienie. Zakuwałam je przez to dwa razy dłużej i nabawiłam się niezłych zakwasów ;).
...na szczęście, kolejny raz dobrnęłam do końca i wierzę, że naszyjnik będzie służył lata.
Rzut oka na tył naszyjnika...
...a ja tymczasem znikam jeszcze trochę pospać ;).
Noo jak zwykle zaskakująco, interesująco, ciekawie, barwnie itd itd. Bardzo podobają mi się Twoje pomysły :)
OdpowiedzUsuńNiezwykła forma i przecudna kolorystyka - po raz kolejny mam opad szczękowy :)
OdpowiedzUsuńPS: Nie wiem czy wiesz, ale to już chyba nie jest Twoje biurko... :)))
ale cudny naszyjnik ;) a tak zmniejszające się miejsce na biurku to sama przyjemność ;) i śliczny pomocnik ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :), fajnie, że naszyjnik się Wam podoba :-) ...a jeśli chodzi o biurko, to dopóki leży tylko jeden kot, zostaje trochę miejsca dla mnie. Czasem jednak leżą dwa :).
OdpowiedzUsuńA ja tam widzę galaktykę... :)
OdpowiedzUsuńMoje kociaki nie mają wstępu na biurko...jeden się za to raz zemścił i wywalił pudełeczko z opiłkami i fragmentami srebra, musiałam je wybierać z wykładziny :) Mi to od razu przyszło do głowy, jakby to piórko wyglądało, gdyby zalać je żywicą, albo umieścić za cieniutkim szkiełkiem... :) takie zboczenie :)
A przy lutowaniu wielu drobnych elementów polecam pastę ochronną, nie raz mnie uratowała :D
:-) galaktyka brzmi dobrze :-) To był tak spontaniczny projekt dla znajomej, że nawet nie zastanawiałam się co ja właściwie robię, tylko na bieżąco dokładałam kolejne elementy ;-)
UsuńDziękuję za rady, muszę spróbować tej pasty ochronnej, bo czasem to idzie zwariować ;-) Myślę, że żywica byłaby fajna, kiedyś pewnie spróbuję ;-) Jej, jest tyle rzeczy, które chcę zrobić... :-D
Wielkie nieba. Toż to tygrys! :) Mrrru..
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś podkusiło, żeby przesunąć srebrne kuleczki przylutowane nieopodal oprawionego już agatu :) Zabrakło wyobraźni i zdrowego rozsądku. Obłożyłam kamień z każdej strony pastą ochronną - grubo - ale i tak przy minimalnym zbliżeniu płomienia do kulek, kamień pękł. Srebro błyskawicznie przypaliło mu dupkę :) Szkoda, był taki śliczny.
Naszyjnik super. Te dwa dni nie poszły na marne :)
Pozdrawiam serdecznie.
...no pięknie :-) ...cóż, w jakiś sposób trzeba to doświadczenie zdobywać, nawet kosztem pięknych kamieni ;-)...btw, ciekawe czy jest tu ktoś, oprócz mnie, kto nie używa tej pasty :-P.
Usuń