...wspomnienie Świąt rozmywa się w oddali za nami, rozwiane noworocznym podmuchem świeżego zapału i planów na przyszłość. A myślę dużo o przyszłości. Zastanawiam się, w jakim kierunku zmierza ta moja biżuteryjna pasja. Na razie idzie spokojnym krokiem wzdłuż rwącej rzeki codziennych zdarzeń. I choć co roku sobie to postanawiam (z mocno umiarkowaną skutecznością), wierzę, że tym razem uda mi się poświęcić więcej czasu na to moje wyjątkowo drogie hobby ;-). Wiem, wiem - powtarzam to w kółko.
...tymczasem zanurzę się na chwilkę w czas tuż przed Bożym Narodzeniem, kiedy to miałam przyjemność wykonać prezent na świąteczną, facebookową wymiankę biżuteryjną ;-). W tym roku, tuż po mikołajkowym losowaniu prowadzonym przez cudowną Matkę Organizatorkę Agnieszkę Rodo (ogarniającą ponad 80 wymieniających się dziewuch), zamarłam na chwilę. Przeczytałam kilkakrotnie nazwisko mojej "ofiary". Sylwia Stawowska (Galeria ES - klik, klik). "O matko" - pomyślałam. Wyjątkowo zdolna babka, też pracująca w srebrze, tylko z biżuteryjnym stażem kilkukrotnie dłuższym niż mój i do tego znana w branży...
i co tu zrobić, żeby się spodobało i wstydu nie było? Przyjąć wyzwanie na klatę, uskutecznić śledztwo internetowe i wziąć się do pracy.
...ale jak wykonać prezent dla kogoś, kogo się nigdy w życiu nie spotkało? Biżuterię Sylwii znam teraz na pamięć - przestudiowałam każdy drobiazg, by ustalić z jaką wrażliwością mam do czynienia. Przez całkiem długi czas, moje myśli krążyły bezradnie po lesie. Aż stanęły w gąszczu paproci. I nagle coś zakwitło. Rozrysowałam kilkadziesiąt wersji pomysłu, jednak wyrzuciłam te wszystkie szkice i zdałam się na intuicję.
...jaka ulga i radość mnie przepełniła, kiedy Sylwia napisała, że prezent jest zaskakująco idealnie trafiony. Mam nadzieję, że nic mu jeszcze nie odpadło - przyznaję, że momentami lutowałam ledwo przytomna, zwłaszcza nocą :-).
...wiedziałam, że spośród kamieni naturalnych, moja "wylosowanka" najbardziej wielbi turkus. Kilka dni zajęło mi znalezienie tego właściwego kaboszonu, który miał stać się kwiatem paproci. Łańcuszek, na którym zawiesiłam wisior, ozdobiłam dodatkowo maleńkimi kropelkami kolorowych szafirów. Do kompletu powstały kolczyki z fasetowanymi kulkami labradorytu. Wszystko zostało mocno przyciemnione oksydą, aby podkreślić fakturę liści i bryłę biżuterii.
...wrzucam tu chyba rekordową ilość zdjęć - aby jak najlepiej pokazać na nich przestrzenną formę wisiora i kolczyków.
...białe tło nigdy nie było moją mocną stroną, ale się staram ;-). Zwłaszcza, że nadal, uparcie korzystam z dobrodziejstw światła dziennego. Nawet jakbym chciała, to nie mam gdzie postawić stołu bezcieniowego i lamp (namioty jakoś do mnie nie przemawiają, po za tym taki prędzej stałby się domkiem dla kota niż miejscem do fotografii produktowej), nie wspominając o tym, że wolę odłożyć fundusze na polerkę niż na sprzęt do zdjęć :-). Jakbym to powiedziała pięć lat temu, to nikt z moich znajomych by nie uwierzył.
...wracając do warsztatu - zaczęłam od bryłki stopionego srebra.
...z bryłki powstał drut, a z drutu łodygi obrastające w listki.
...wiele godzin walczyłam z materiałem. Mam wrażenie, że zamiast wchodzić po schodach normalnie, jak człowiek - ja stawiam kroki co trzy stopnie, mając na to za krótkie nóżki. Ale jestem uparta i wytrwała ;-).
...na początku myślałam nad dużym, otwartym liściem, poprzetykanym miejscami rosą z kropelek szafiru. W trakcie pracy uznałam, że jednak zawinę wszystko do środka. I tak oto doszłam do zamkniętej, okrągłej formy.
...musiałam dolutować jedynie kilka listków uzupełniających kompozycję. To była prawdziwa ekwilibrystyka w moim wydaniu, żeby przylutowane wcześniej elementy nie odpadły. Ale teraz, dzięki Waszym komentarzom, wiem, że istnieje pasta do zabezpieczania zlutowanych już części (jeszcze raz dziękuję za rady!). Odpokutowałam niewiedzę. Pasta trafiła na listę zakupów.
...a poniżej wszystkie "sreberka" naraz ;-).
...gdzieś po drodze zaczęłam zawijać drut na kolczyki.
...działając pod presją czasu (a tego przed Świętami zawsze mało), pogubiłam trochę ujęć warsztatowych, więc na koniec dorzucam jeszcze jedną porcję zdjęć ukończonej pracy :-).
...i ostatnie, chyba jedyne takie - pokazujące mniej więcej skalę wisiorka (kolczyki trzymane w ręce niestety umknęły uwadze obiektywu).
...to teraz idę wypełniać postanowienia :-)
Niesamowita forma ! Świetny pomysł z tym zawinięciem ! Piękny wisior !!!
OdpowiedzUsuń:-) dziekuję :-) ...też wolę taki zawinięty :-)
UsuńJak miło poczytać z rana ciekawy post i pooglądać urokliwe zdjęcia :D Cieszę się, że rada z pastą polerską trafiła do działu przyszłych zakupów :D Ach te liście paproci i to każdy lutowany oddzielnie! Już widzę moje lenistwo i wycinanie wszystkiego z jednego kawałka blachy i tylko dorabianie drucikowych podziałek :) Przy okazji przypomniałaś mi, że ja się chyba jeszcze nie dzieliłam u siebie tym, co wykonałam na wymiankę... muszę to sprawdzić :D pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń...Ciebie o lenistwo nawet nie podejrzewam :-) Jeśli już, to jest takie fachowe określenie "optymalizacja czasu pracy" i tego to ja się muszę jeszcze nauczyć. Przyznaję jednak, że lubię czasem podziergać sobie takie detale - to dla mnie jak terapia zajęciowa po całym tygodniu pracy :-).
UsuńPrześliczny zestaw ;) Jestem pod ogromnym wrażeniem :) super są te zdjęcia kolejnych kroków, to pomaga uzmysłowić sobie jak niesamowita jest ta technika i ile pracy w to włożyłaś ;)
OdpowiedzUsuń...dziękuję :-) Staram się, aby zdjęcia pokazywały nie tylko ilość pracy, ale też klimat jaki towarzyszy procesowi tworzenia, to jak każdy kolejny krok jest dla mnie odkrywaniem czegoś nowego :-).
UsuńGenialna forma! Chociaż "otwarty" liść też jest zachwycający, ale jednak... zwinięty jest jakiś taki bardziej organiczny, "żyjący" - i to jest w nim najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuń...mam podobne zdanie, rozwinięty liść nie miałby już nic do ukrycia ;-) ...cieszę się, że moja spontaniczna decyzja się spodobała :-)
UsuńJak na światło dzienne to zdjęcia wyszły iście wręcz profesjonalnie i produktowo, wspaniały pomysł, świetne wykonanie, bardzo mi się podoba cały komplet, choć kolczyków nie noszę :)
OdpowiedzUsuń...dziękuję :-) ...w temacie fotografii, muszę jeszcze nadrobić trochę zaległości, ale cieszę się, że wychodzi dobrze :-)
UsuńMistrzostwo pod każdym względem :)
OdpowiedzUsuń...mistrzostwo to jeszcze nie jest, ale dziękuję z całego serca :-) Pozdrawiam :-)
UsuńJak ja uwielbiam ten stan zachwytu, kiedy tu wpadam i znajduję za każdym razem inny, za każdym razem doskonały produkt, do tego z tak wspaniałą dokumentacją pracy :)
OdpowiedzUsuńAch :) Gratulacje wielkie, to jest naprawdę KAWAŁ DOBREJ ROBOTY! :) Trzymam kciuki za dalsze sukcesy :) Rewelacja :)
Dziękuję :-) ...czasem sukcesem jest to, że uda mi się zasiąść do pracy nad kolejnym biżutkiem :-) Zapewniam, że będę wytrwale dążyć do kolejnych sukcesów-progresów :-).
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńPiękny komplet.
Pozdrawiam
...dziękuję ogromnie :-). Pozdrowienia :-).
UsuńGdzieś mi mignęły twoje wpisy na facebooku i trafiłam tutaj.
OdpowiedzUsuńCudeńka tworzysz!!! i cudowne są te twoje mruczaki.
Pozdrawiam, Marta
...ooo, jak miło, że tu wpadłaś :) ...a widzisz, uparcie sobie tworzę, powolutku, ale zawsze do przodu :-) ...pozdrowienia, również dla Twoich kociaków - tych małych, dużych i tych futrzastych dwóch też :-*
UsuńA ja widzę, że sporo cudowności u Ciebie przegapiłam (za szybko ten czas leci...). Nad wisiorkiem się już nasliniłam swego czasu, teraz też pokapałm trochę klawiaturę. Boskie. Na prawdę powinnaś w jakiejś galerii te swoje cuda wystawaić. I to za bardzo ładne pieniążki. Jej. Magia...
OdpowiedzUsuńTen komplet widziałam na FB i się zakochałam!!! Jest niesamowicie piękny i też nie mogę wyjść z podziwu, że każdy lisek wykonałaś oddzielnie! Co za ogrom pracy!!! Masz wspaniałe pomysły i pięknie je realizujesz! Pozdrawiam i podziwiam:) Marta
OdpowiedzUsuńogromnie dziękuję :-) ...gdyby nie moja cierpliwość wyrobiona przez lata nawlekania koralików, to bym to pewnie wycięła z jednego kawałka ;-)
UsuńNosz... przepadłaś. Diabli porwali. Trzeba będzie się szykować z odsieczą. (;
OdpowiedzUsuńwkrótce się objawię :-D
UsuńWoooow, masa pracy, ale efekt jest genialny! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCo do Ciebie zagladne to mi gały z orbit wychodzą ;) masz pomysly i ten styl :)
OdpowiedzUsuńHaha, no pięknie :-), nie sądziłam, że mam jakiś styl, a raczej, że robię co popadnie :-), dziękuję :-)
UsuńMAM WAŻNE PYTANIE! Gdzie kupiła pani plastik termokurczliwy? Robiła Pani kiedyś posta na ten temat(Robiła Pani bransoletkę), ale chyba wspomniała pani tylko, że znalazła to na dziale dziecięcym. Bardzo proszę o odpowiedź !! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń...taką folię można kupić np. TUTAJ , albo poszukać w sieci pod hasłem shrink plastic :) Pozdrawiam :)
Usuń