...dostałam takiego kataru, że aż mi zatkało kanały przepływu myśli
i nie wiem od czego tu zacząć. Może o tego, że Royal-Stone znowu kusi inspiracjami do nowego kalendarza. Tym razem dużo cukru, aż do bólu :-)
Słodkości to raczej nie moja bajka (zdecydowanie wolę kapustę kiszoną),
ale może znajdę sposób na biżuterię deserową w wytrawnym wydaniu ;-)
...tym razem wyszedł mi naszyjnik troszkę nie w moim stylu :)
Jest nieco skromny w porównaniu do poprzednich projektów, jednak daleki
od minimalizmu, który lubię i cenię.
...Każdy srebrny element powycinałam i wystukałam własnoręcznie młotkiem, pokonując kolejne góry i doliny w tej całej opowieści z kotem w tle.
à propos kota, praca z nim wygląda tak:
...wybiera kamienie i w ogóle wszystko robi za mnie. Ja to się tylko obijam
i piję kawę. To kot tu najciężej pracuje, a jakże!
Świadomość braku czasu ukróciła fantazjowanie na etapie szkiców,
kto wie, w co by ewoluowała druga koncepcja :)
...za tą prostą formą naszyjnika kryją się dokładne obliczenia matematyczne
(na poziomie bodajże 5. klasy podstawówki). Całkiem szybko wyliczyłam sobie,
jakie koło muszę wyciąć, aby uzyskać kulę o średnicy ok. 20mm. :-)
...W projekcie przewidziałam także srebrną rurkę. Z kawałka blachy wycięłam prostokąt o odpowiednich proporcjach i wyklepałam za pomocą młotka oraz rdzenia z wykrojnika do kółek. Średnicę wewnętrzną uzyskałam idealną, równą średnicy rzemienia - czyli 5 mm. Bardzo szybko okazało się, że przedobrzyłam
z precyzją. Nie byłam w stanie włożyć rzemyka do tej nieszczęsnej rurki.
Nie pozwoliła na to siła tarcia spowodowana idealnym dopasowaniem obu elementów...
...to nie jedyny problem rurkowy, z jakim musiałam się zmierzyć.
Pytanie: Jak wygiąć rurkę w zgrabny łuczek, nie deformując jej? Ktoś wie?
Mąż mój "dobra rada", rzekł w te słowa: "Od tego są takie specjalne maszyny, które z jednakowym i równomiernym naciskiem wyginają taką rurkę nadzianą na pręt. I gotowe". Ok. A jak zrobić to w domu mając do dyspozycji młotek i trochę normalnych, powszechnie dostępnych narzędzi? Zastosowałam "metodę na babę", polegającą na napakowaniu maksymalnej ilości grubych sznurków do wyżarzonej rurki i delikatnym wyklepaniu jej plastikowym młotkiem na półkolistym podłożu. Wyszło krzywo, trudno...
...A kot siedzi niewzruszony i "paczy".
...kolejny etap to kształtowanie sfer, które zostaną połączone w kulki.
Po doświadczeniach z Panem Żukiem, wiem już, że najpierw tworzy się półkulę,
a potem wycina w niej wzorek. Jest to zdecydowanie trudniejsze niż cięcie
w płaskiej blaszce, ale wzór się nie deformuje podczas uderzania młotkiem.
...nadal mnie bolą ręce od wycinania takiej ilości serduszek. Żeby one jeszcze były takie same, albo chociaż podobne. Ale nie. Każde jest bardziej krzywe od poprzedniego. Zmartwił mnie trochę ten brak progresu.
...a tu już kuleczki po zlutowaniu. W tej fazie problemów nie było :)
...i ostatnia przymiarka przed polerowaniem (żmudnym, jak się ma do dyspozycji tylko miniszlifierkę z mini końcówkami) i jedziemy na wysoki połysk.
Do kompozycji dodałam jeszcze kulki czerwonego agatu i koral.
...kwarce oprawiłam w "podkówki" - niepełne oprawki. Kamienie są dla pewności dyskretnie podklejone (tak, wiem, zbrodnia, gdzieś na świecie kot jubilera dostał rozwolnienia). Rzemień ostatecznie wcisnęłam do rurki, wypowiadając 'magiczne' słowa, które czasem sprawiają, że rzeczy martwe stają się posłuszne.
...znów bawiłam się w owijanie drutu drutem. Przekonałam się finalnie, że to nie dla mnie, ponieważ przysnęło mi się w trackie. Dwukrotnie. Na zdjęciu słabo widać, ale na tym dłuższym ogonku
są ciemniejsze miejsca, gdzie drucik się nieco rozszczelnił :). Ale co tam. Działamy dalej ;-).
Świetny post, niesamowicie ciekawe etapy, piękna praca!
OdpowiedzUsuńPięknie, oryginalnie i niebanalnie, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie dużo cukru w tych inspiracjach, mój mąż nawet się zapytał czy dziewczyny w Royalu są na jakiejś diecie, że tak deserowo :) Naszyjnik delikatny i bardzo noszalny, no i jak zwykle oryginalny!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna praca, skromna w obiorze, ale z jakże skomplikowaną historią w tle. Podziwiam ogrom włożonej pracy i kota, za cierpliwość ;)
OdpowiedzUsuń...to naprawdę miłe, móc czytać takie komentarze, zwłaszcza, że zastanawiałam się, czy w ogóle wysyłać tę pracę na konkurs. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń...P.S. Dieta oparta na jedzeniu oczami z obrazków raczej nie jest bezpieczna ;) Mnie na szczęście nie ruszają te słodkości i nie szukam ciastek po szafkach.
...chociaż... Pannacottę to bym wsunęła ;)
...ciekawe czy pojawi się w inspiracjach :)
Łał! Kulki zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie - musiało być strasznie ciężko wiercić i wycinać w wypukłym... A brakiem progresu się nie martw -przy takiej ilości otworków ręka ma prawo się zmęczyć ;) a progres pewnie poczujesz/zobaczysz jak zaczniesz wycinać coś nowego (ja tak mam;))
OdpowiedzUsuńNaszyjnik jest super! Chociaż przyznam (z całą sympatią do kulek), że chyba bardziej podobałby mi się w minimalistycznej wersji z samymi listkami, bez dyndadełek (ale to już zależy, co kto lubi;))
...dzięki ;) mam nadzieję, że będzie jak piszesz ;)
UsuńWspaniały i oryginalny :) kotek oczywiście musiał sprawdzić czy kamyczki są najwyższej jakości ;) uwielbiam Twojego bloga :)) chyba jako jedyna pokazujesz jak powstaje Twoja biżuteria od samego początku do końca :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ...nie jestem jedyna :-) Jest sporo wspaniałych blogów, gdzie można komuś zajrzeć przez ramię :-)
UsuńSam proces tworzenia biżuterii niezmiennie mnie fascynuje, a że dodatkowo lubię robić zdjęcia i mieszkam z kotem, który ma parcie na szkło - efektem jest ten blog właśnie i cieszy mnie ogromnie, że ktoś lubi tu zaglądać :-)
Idealne kuleczki, nie do pomyślenia, że ręcznie zrobione :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń>Zapraszam do mnie<
Monika,
OdpowiedzUsuńWspaniały projekt. Misterna robota, precyzja, gust - jak zawsze.
Gdzie można kupić Twoje prace?
Pozdrawiam serdecznie,
Aga
:-) dziękuję, wiśniowe serce mi rośnie :-)
OdpowiedzUsuń...nie mam jeszcze miejsca gdzie sprzedaję swoje prace, choć przyznaję, że powoli do tego dojrzewam. To nie jest takie proste jakby się wydawało ;-)