...jeszcze zanim pierwsze pąki rozkwitły na drzewach - popełniłam pewien wiosenny wisior. Kwiaty zdążyły obsypać gałęzie, a ja zaczęłam wątpić, że ta zielona ptaszyna doczeka się premiery na blogu nim drobne płatki pokryją ziemię, ustępując miejsca listkom :-).
...teraz, gdy słońce mocniej zaświeci - widać wszystko - zakurzone okna i marzenia, nieuczesane włosy oraz koronki z kocich kłaków na cokołach mebli.
Pracuję więc nad ładem przestrzennym w swoim otoczeniu, podlewaniem pomysłów i archiwizowaniem materiałów nieużywanych. Zamieszczenie tu choćby krótkiego wpisu zeszło jakoś na plan dziesiąty.
...ach, bo ta wiosna taka jest właśnie - porządki, zmiany, energia, spacery, przesilenie, pierwsza burza. Poszukiwanie równowagi po zrzuceniu zimowej kurtki. Poszukiwanie rzeczy "odłożonych na miejsce" w posprzątanym mieszkaniu. Poszukiwanie biurka z moim maleńkim warsztacikiem, które utonęło pod stosem gratów jakich chcę się pozbyć. Wypatruję kartki na drzwiach wejściowych do kamienicy - z wydrukowanym ogłoszeniem o planowanej wywózce odpadów wielkogabarytowych :-)... A chmury pędzą po niebie.
...i tylko ptaszek przysiadł na kwitnącej gałązce wiśni - drobny szlarnik japoński.
Piórka ma z wykładziny dywanowej - pozyskanej z mojej codzienności w biurowej architekturze wnętrz, a brzuszek już tradycyjnie - ze srebra. I są to powody, dla których kot Jaskier go nie zjadł, choć ścinki dywanu wymemłał skrupulatnie w swoim rudym pyszczku. Po czym rozniósł je po mieszkaniu. Dekorator.
...a ja też mam wszystko w kawałkach porozrzucane, składam codziennie po kilka elementów. Jak wytrwam, to może coś z tego będzie. Może coś więcej niż kolejny biżutek do szuflady.
...a na razie jest ptaszynka. Ćwiczyłam na niej estetyczne lutowanie - tak, żeby nie było widać żadnych śladów łączeń oraz lutu "sklejającego" poszczególne blaszki i druty. Można powiedzieć, że próba zakończyła się sukcesem :-).
Zostawiam i uciekam.
Chyba potrzebuję snu :-).
Wrócę :-).
Słodkie cudo!!!!
OdpowiedzUsuń...cieszę się, że się podoba :-)
UsuńPrześliczny jest, był jednym z moich faworytów. A śladów lutowania faktycznie w ogóle nie widzę :)
OdpowiedzUsuń...dzięki :-) ...i w 90% jest zlutowany lutem twardym, z którym radziłam sobie do tej pory nieco gorzej niż ze średnim :-)
UsuńPrzeurocza ptaszyna 😊 te filigranowe kwiatuszki również - mrówcza praca i jaki efekt! Mru 😊❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) ...miło mi to czytać :-).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń