...dziś królują soczyste odcienie fioletu :-).
...wprawdzie do winobrania jeszcze daleko, ale w mojej pracowni obrodziło akurat ametystami pośród pnączy. Zawdzięczam to spontanicznej akcji "ubieramy Wieliczkę w moonasową biżuterię", gdzie piękne, zaprzyjaźnione Panie testują wytrzymałość moich wyrobów.
Z tego co słyszałam, to kreuje się tam nawet grupa fanek, które grożą, że jak nie założę wreszcie fanpage'a, to same to zrobią. Może mają rację, bo nim ja się zabiorę, to portal dający tę możliwość, zdąży dawno upaść na swoją niebieską twarz ;-).
Z tego co słyszałam, to kreuje się tam nawet grupa fanek, które grożą, że jak nie założę wreszcie fanpage'a, to same to zrobią. Może mają rację, bo nim ja się zabiorę, to portal dający tę możliwość, zdąży dawno upaść na swoją niebieską twarz ;-).
...a ja nadal, wbrew "naciskom", toczę się niespiesznie tą swoją srebrną ścieżką
i uczę kolejnych ciekawych rzeczy :-). Między innymi tego, że jak się bransoletka bardzo podoba właścicielce, to w niej śpi - trzeba więc robić solidne, zalutowane ogniwka, najlepiej podwójne. Albo sprężynkowe. Albo nawet podwójne sprężynkowe ;-).
Od niecałego roku posiadam polerkę bębnową, do której wrzucam niemal skończone prace i się grzecznie w niej polerują, a ja w międzyczasie mogę sobie np. ugotować obiad. Cudowna sprawa. Kamieniom nie dzieje się w niej krzywda i można je łatwo zakuć w biżuterii przed wsadzeniem do środka - póki wygrzane i wytrawione srebro jest jeszcze miękkie. Jednak doszłam do tej prawdy objawionej dopiero po oprawieniu wszystkich ametystów w wypolerowane i twarde cargi - w chwili gdy zdiagnozowałam odciski od narzędzi na każdym palcu obu rąk. Prawdopodobnie w tym momencie ustąpiło zwarcie w mojej głowie, które powodowało brak rozpoznania, że coś robię nie tak.
...ale uczymy się, uczymy...
...bo mam nieodpartą ochotę zrobić wreszcie coś minimalistycznego, ale proste formy są wymagające. To taki sprawdzian dla własnych umiejętności :-).
...miłego weekendu :-).
Och, komplet przecudnej urody, zachwycam się :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :-) ...poszedł w świat jako prezent :-)
UsuńPiękności, kolejne...
OdpowiedzUsuńWspaniały komplet Monia :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo pracy, samo wycinanie wymaga wielkiej precyzji a tu tak ślicznie :)
Jaką techniką modelujesz listki? Poezja :)
Jak się jest samoukiem, to faktycznie można się sporo namęczyć, ale jakim odkryciem jest wtedy taka polerka! :) Jakąż wdzięcznością człowieka przepełnia :) A srebro jak lśni.. mmm... :)
...dziękuję <3 Srebro po wyżarzeniu jest dość miękkie, więc to nie problem powyginać je prostymi narzędziami, czy w pewnym stopniu nawet po prostu w palcach. Listki są zrobione z wyższej próby srebra, bardziej plastycznej i przylutowane starannie do bazy z twardszego srebra - tak, aby nic się nie odginało. Wzór na ich powierzchni powstał dzięki rylcowi. Po wypolerowaniu wszystko się utwardziło na amen :-). A co do polerki, to muszę zainwestować jeszcze w taką normalną - stołową, ponieważ bębnowa daje wysoki połysk, ale gdybym wcześniej nie przejechała pracy odpowiednimi tarczami miniszlifierki, to taka bransoletka polerowałaby się chyba ze sto lat nim srebro wyszłoby spod oksydy :-).
UsuńPamiętam jak pierwszy raz próbowałam coś wyciąć w srebrnej blaszce. Prosty wzór. Ile razy mi brzeszczot poszedł zanim nauczyłam się je odpowiednio naprężać.. ;) Lutowanie, zamykanie kamieni, zdobienie, polerowanie na taki efekt jaki się zamierzyło - to jest kawał rzemiosła do nauczenia. Podziwiam Monia, bardzo złożony i prcochłonny projekt. Piękna praca <3
UsuńPrzewspaniałe rarytasy :)
OdpowiedzUsuńTakie tam zawijasy :-) dzięki! :-)
UsuńSuper biżuteria i odważny pomysł! Jak dotąd szukałam tylko po klasycznych jubilerach i trafiłam np. na naszyjniki z cyrkoniami fajne: https://esclusiva.pl/Naszyjniki-z-cyrkoniami dla miłośniczek nieco bardziej klasycznych wzorów. Ale ten fiolet... SU-PER!
OdpowiedzUsuń